Świadectwo Brata Tomka

Od 2002 roku prowadzę małą działalność gospodarczą. Ale na początku 2009 roku znalazłem się w trudnej sytuacji. Miałem sporo zadłużenia i sprawę sądową o zapłatę. Pozwała mnie duża korporacja; chcieli ode mnie niesłusznie wyciągnąć opłaty. Poza tym miałem chorą nogę (nawykowe zwichnięcia rzepki). Wieczorami piłem, tłumacząc sobie, że to z nerwów albo na nerwy.

W kwietniu 2009 moja kuzynka, zaprosiła mnie i moją mamę na nabożeństwo. Przy wejściu były kartki, na których można było napisać prośbę lub podziękowanie dla Boga. Byłem w takim stanie, że miałem dosyć i nie miałem już pomysłu na dalsze życie. Napisałem więc na kartce prośbę o modlitwę o zakończenie tej sprawy w sądzie. Na nabożeństwie pastor przeczytał moją prośbę i wszyscy zaczęli się modlić. Na sali zrobił się szum i nagle ogarnęło mnie gorąco i poczucie takiej wielkiej siły. Potem był spokój i dużo mniej nerwów. A w sądzie okazało się, że oskarżenie przeciwko mnie zostało oddalone.

Zacząłem szukać w internecie wszystkiego na temat tego kościoła, potem chrześcijaństwa i zaczęło do mnie docierać, że Bóg naprawdę istnieje, jest żywy, jest wśród nas, dokonuje cudów, które dzieją się obecnie na naszych oczach.

Stwierdziłem że skoro Bóg jest realny, to nie mogę tego tak zostawić, że trzeba coś zrobić, za wszelką cenę jakoś dowiedzieć się co się stało, jak można nawiązać z Nim relację, i że w moim życiu było dużo nie tak i na pewno Bogu się moje życie nie podobało. Pomyślałem że ci ludzie tam w tym kościele mają z Bogiem jakiś rodzaj relacji i że trzeba starać się z nimi poznać, dowiedzieć się jak najwięcej.

Wcześniej wydawało mi się, że albo Boga nie ma albo jest gdzieś daleko i nasze sprawy Go nie obchodzą.

Zacząłem czytać i oglądać wszystko co znalazłem o Jezusie i nieśmiało czytać biblię. Później poszliśmy do kościoła napisać podziękowanie i na spotkanie, w czasie którego modlono się o uzdrowienie. W nocy po tej modlitwie czułem jakby mrówki chodziły mi po kolanie i po brzuchu albo jakby mnie ktoś lekko drapał. Na drugi dzień szedłem po schodach normalnie – nie kulejąc. To był dla mnie szok!

Znalazłem w internecie taką stronę o 4 prawach duchowego życia. Dowiedziałem się z niej o grzechu, o odwróceniu się od grzechu, o przyjęciu Jezusa jako swojego Pana, o odkupieniu i przebaczeniu grzechów, i o tym że nie polega to na emocjach, odczuciach, ale trzeba podjąć decyzję.

I to była odpowiedz na to pierwsze pytanie moje że coś trzeba zrobić i jest to bardzo ważna sprawa, podjąłem decyzje że nie chcę grzeszyć że nie chce mieć nic wspólnego z grzechem, poprosiłem w modlitwie Jezusa o to żeby był moim Panem, żeby kierował moim życiem.

Potem był taki moment kiedy zdałem sobie jaki byłem grzeszny, wręcz miałem wrażenie ogromnego brudu, małości względem majestatu Boga czułem się jak strzęp jakiegoś bardzo brudnego ubrania, to było dziwne wrażenie, bardzo płakałem wtedy, nie mogłem nad płaczem zapanować.

Wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko, ustąpiła całkowicie depresja, przestałem się ciągle denerwować i bać, przestałem przeklinać i pić alkohol. Zacząłem się modlić, o wiele rzeczy poprosiłem Pana Jezusa i one się działy. To mi dało spokój i pewność, że Jezus jest ze mną.

Jakby otwarły mi się oczy, dostrzegłem piękno świata, zachwyciły mnie różne rzeczy, na które do tej pory nie zwracałem uwagi. Pojawiło się we mnie mocne pragnienie chrztu takiego biblijnego w wodzie, zostałem ochrzczony 21 czerwca 2009 roku. Zdałem sobie sprawę ze stanu w jakim byłem wcześniej i do czego zmierzałem.

Kiedyś rozmyślając nad tym, otworzyłem biblię na fragmencie 2 list do Koryntian 1:10 „…który z tak wielkiego niebezpieczeństwa śmierci nas wyrwał i wyrwie; w nim też nadzieję pokładamy, że i nadal wyrywać będzie”. Bóg wybawił mnie od pewnej śmierci! Bogu niech będzie cześć i chwała za Jego łaskę i dobroć.

Tomasz

PS

W maju 2017r. pożegaliśmy Br. Tomka, ktory nagle odszedł do Wiecznej Ojczyzny. Pozostał w naszej pamięci jako Brat pełen wiary. 

Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza.
1 List Jana 5:3-4,